W dawnych czasach, kiedy Pomorze tonęło w mrokach
wojen i bitew, nad brzegiem rzeki Odry, w malowniczym
Szczecinie, odbyła się uroczystość, której świat nie mógł
długo zapomnieć. W centrum tętniącego życiem Rynku
Siennego, przy ratuszu, książę Warcisław, potomek
Gryfitów, syn Świętobora, składał hołd lenny Bolesławowi
Krzywoustemu, władcy Polski. To był hołd wynikający z
przekleństwa wojny i związany był z wielkim gestem
lojalności oraz przyjaźni między władcami, jako rodzaj
przypieczętowanej umowy na przyszłość. A przede
wszystkim - spełnienie danej obietnicy.
Wśród zgromadzonego tłumu unosiła się mieszanka
niepokoju i ekscytacji. Hołd lenny to zobowiązanie o
ogromnym znaczeniu, a niebotyczna suma - 500 grzywien
srebra1 - sprawiała, że wielu szczecinian szeptało między
sobą: czy wystarczy nam srebra, czy książę Warcisław zdoła
dostarczyć tak olbrzymią daninę? Pytań było coraz więcej w
miarę jak książę Warcisław zbliżał się do miejsca na
szczecińskim rynku, w którym miał złożyć hołd.
W chwili, gdy misa z grzywnami srebra spoczęła na
wielkiej wadze na środku rynku, nastała grobowa cisza, nikt
nawet słowem nie pisnął, wszyscy wpatrywali się w skupieniu
w Warcisława i szczecińskie srebro, które błyszczało w słońcu.
I nagle, ku radości zebranych, waga zaczęła przechylać
się delikatnie, jednak po chwili stanęła nieruchomo,
a w tłumie zaczęto znowu szeptać: czy uda się wypełnić obietnicę, czy starczy nam srebra?
Książę Warcisław posmutniał, bo w szczecińskim skarbcu
nie było już więcej kosztowności. I wtedy niespodziewanie
pojawiła się tajemnicza kobieta, której wcześniej w Szczecinie
nie widziano. Na uszach miała srebrne kolczyki,
ozdobne i błyszczące, wzbudzające u wszystkich zachwyt.
Gdy waga wskazywała, że nadal brakuje niemalże połowy
srebra, aby wypełnić książęcą obietnicę, tajemnicza kobieta
zdjęła swój kolczyk z jednego ucha i z uśmiechem wrzuciła
go na szalę wagi. Kolczyk rzucony z impetem zadźwięczał
tak głośno, jakby uderzono w dzwon, że aż słyszano go
daleko za obwarowaniami Szczecina.
I po chwili stał się cud nowy. Waga zaczęła się przechylać
w drugą stronę, aż musiano zabrać całe srebro Warcisława i
został na szali wagi tylko ten jeden kolczyk.
Książę Warcisław, pan i dziedzic Szczecina oraz książę
Bolesław Krzywousty, władca Polski, zrozumieli wraz z
zebranymi na rynku, że właśnie są świadkami niebywałego
zdarzenia, i zapewne niebiosa dają im znak, aby ich przyjaźń
była trwała i uczciwa na długie lata, co też wkrótce się stało.
A jaki los spotkał tajemniczą kobietę? Mówią, że jeszcze tego
samego dnia opuściła Szczecin. Ponoć widziano ją jak
wskakuje do Jeziora Dąbie i przemienia się w piękną syrenę.
Inni natomiast gotowi są przysiąc, że kobieta uciekając z
miasta zgubiła w rogu rynku swój drugi kolczyk.
Wielu śmiałków szuka po dziś dzień syreniego kolczyka,
lecz wciąż go nie odnaleziono. Kto znajdzie srebrny kolczyk,
dostąpi nie tylko wielkiego bogactwa, ale i łask samych syren
szczecińskich.